Granada - kolejne typowe kolonialne miasto jednak otoczone wulkanami, rowniez aktywnymi. W centrum duzo turystow zwlaszcza z usa, oczywiscie kilka biur turystycznych ktore maja w swoim "menu" wycieczki za ktore trzeba slono zaplacic, slono dla nas. My wybieramy opcje minimum czyli jedziemy do parku Wulkanu Masaya miejskim autobusem. Kupujemy bilety, przewodnik informuje nas ze mamy do przejscia jeszcze jakies 5km w jedna strone, nam udaje sie zalapac stopa za darmoszke z kanadyjczykami. Wulkan masaya to w zasadzie wielka gora w ktorej znajduje sie kilka kraterow. Wulkan jest aktywny i "kopci" zatykajacym dymem. Po jakiejs godzine wracamy do wejscia tym razem juz na nogach. Od wyjscia jeszcze 1godzina busikiem i spowrotem jestesmy w Granadzie.