Geoblog.pl    MIL    Podróże    Ameryka Srodkowa 2007-2008    Zaczynamy sie uczyc hiszpanskiego
Zwiń mapę
2007
20
gru

Zaczynamy sie uczyc hiszpanskiego

 
Gwatemala
Gwatemala, San Pedro La Laguna
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12678 km
 
21.12.2007.
No i udalo sie. kolejna ciezka noc za nami. Ok 7 rano dotarlismy do Antigua i jednak jedziemy dalej. Zupelnie nie rozumiemy jak mozna zostac w takim miejscu az 3 tyg tak jak nasi znajomi ze Szwajcarii... Miasto jest ladne no ale 3 tyg to szmat czasu... Tak wiec po poludniu jestesmy w Panajachel skad lodzia plyniemy do San Pedro. Tutaj atmosfera jest duuuuzo bardziej wakacyjna. To oczywiscie wplyw jeziora i cuuudnych widokow na pobliskie wulkany. Zalatwiamy szybko szkole i udajemy sie do naszej nowej gwatemalskiej rodziny. Spedzimy z nimi Swieta i Nowy Rok. A jutro.... do szkoly!!!

22.12.2007-27.12.2007
dzis pierwszy dzien szkoly. Moja nauczycielka Klarita jest nawet calkiem zabawna. Niestety Mariusz nie jest zadowolony z Clemensa. Nie duzo mowi i ma sporo gramatyki. Z koncem tygodnia i ja mniej mowie a wiecej slucham. Rozumie duzo ale gorzej z mowieniem. Ale przynajmniej nie mam oporow i probuje: w sklepie, knajpie, na ulicy. W Wigilie szkola czestuje nas tradycyjnym daniem- ciasto typu murzynek, jablko, winogrona i poncz. Wieczorem z rodzina Viki idziemy do kosciola ewangelickiego. Wyglada jak duza sala. Jest bardzo jasno a krzesla sa plastikowe. Zupelnie nie przypomina takiego w Polsce. Duzo spiewaja i klaszcza. Raczej wyglada to jak przedstawenie na Dzien Matki czy cos takiego. Niestety z powodu moich problemow z zoladkiem nie idziemy na tutejsza wigilie do mamy Viki. 1 dzien swiat tez nie byl dla mnie najlepszy. Rano bylismy nad jeziorem a pozniej sie zaczelo. Cale szczescie ze kolejnego dnia bylo po wszystkim. Uff.... jeszcze dzis po kilku dniach nieprzyjemnie sie mi robi na mysl o tych problemach. W zasadzie niewiele sie dzieje. Popoludniami placzemy sie po centrum, gdzie coraz wiecej turystow i hipisow. W zasadzie wiecej niz miejscowych. Za to sa przepyszne koktaile owocowe z rumem i baaaardzo taniutkie :).

29.12.2007
Po poludniu po lekcjachpozyczamy motor od naszych gospodarzy i pojezdzilismy po okolicznych wioskach. Zdecydowanie byly m niej turystyczne a na ulicach prawie tylko miejscowa ludnosc. Zupelnie innaczej niz w naszym San Pedro gdzie kazda knajpa nad jeziorem jest prowadzona przez obcokrajowcow, po ulicach szweda sie pelno hipisow w brudnych i obdartych rzeczach. Do tego czesto slyszy sie na ulicy pytanie czy chcesz trawke. W drodze powrotnej zatankowalismy paliwo w osobliwej stacji bezynowej, mianowice w drewnianej budce przydroznej Majka wlala zawartosc plastikowej banki do baku. Jutro mamy zamiar jechac do Chichicastenango gdzie dwa razy w tygodniu odbywa sie najwiekszy targ w Ameryce Centralnej.

30.12.2007
No i nici z wycieczki. W nocy Luiza dostala bolesci i biegunke. Obawiamy sie ze to moze byc ameba. Jesli jutro nie bedzie lepiej lekarz jej nie minie. Praktycznie caly dzien Luiza przelezala w lozku.

31.12.2007
Dzisiaj Luiza czuje sie duzo lepiej a jej posilek to chleb z miodem i herbatka mietowa. Ja objadam sie Tamalami (cos z maki kukurydzianej z miesem w srodku, calosc zawinieta w wielki zielony lisc). Poranne lekcje po czesci odbyly sie na miescie. Lu kupila obrus i tabletki na pasozyta ktore zaaplikowala zaraz po powrocie do domu. I PO PASOZYCIE. Bulgotanie w brzuchu ustalo i miejmy nadzieje ze nie wroci. FELIZ ANO NUEVO uczcilismy nowy rok w Polsce a tutejsze przyjscie 2008 ... przespalismy.

01.01.2008
Pobudka o 4.30. Dzis idziemy na wulkan San Pedro. Gdy doszlismy do ostatniego punktu widokowego za wiaska, bylo jeszcze ciemno. Straznik doprowadzil nas do skrzyzowania szlakow i dalej poszlismy sami. ciezko szlo sie pod gore przez liczne schody. Wedrowka na szczyt zajela nam 4 godz. ale bylo warto. Zmeczeni ale zadowoleni zobaczylismy przecudny widok z samej gory, ktory zrekompesowal trudy wspinaczki i to sie nazywa uczcic NOWY ROK!!! Wracajac popoludniu do domu zastanawialismy sie jak wytrzymamy jeszcze 4 h lekcji. Po powrocie okazalo sie ze lekcji nie ma bo nauczyciel Mariusza mial maly wypadek i dzis mamy juz wolne. W zasadzie mamy juz dosc tego miasteczka jak i codziennych zajec. Dzis zapadla decyzja ze we czwartek definitywnie opuszczamy San Pedro.

2.01.2008
Wczoraj poznym wieczorem zaczelo potwornie wiac. Cala noc wiatr szalal jak opetany. Niestety rano pogoda wciaz sie nie zmieniala wiec nici z porannej kapieli w jeziorze bo zimno. Na popoludniowych, ostatnich juz zajeciach (UFF...) dowiedzielismy sie ze bedzie tak jeszcze wialo 72 godziny. Swiatla nie bylo caly dzien i w zwiazku z tym nie dzialal tez bankomat co pokrzyzowalo nam plany , bo mielismy zachowac dolary do konca podrozy. No ale to w koncy czarna godzina w przenosni i doslownie. W ogole cale to wietrzysko narobilo niesamowitych zniszczen. Niedosc ze miejscowi maja zwyczaj nie dokanczania domow (w niebo stercza druty a dach jest prowizoryczny) to jeszcze im te budynki poburzyl wiatr.W kwesti domow dowiedzielismy sie ze wygladaja tak bo a noz widelec beda pieniadze i uda sie dobudowac kolejne pietra. Generalnie domy sa brzydkie i malo interesujace, tylko domy przyjezdnych odrazu rzucaja sie w oczy. Jutro wreszcze wyjezdzamy w zasadzie to w srodku nocy bo o 3.30, wiec nie odpoczniemy zbytnio przed podroza. Byc moze uda sie zmruzyc oczy w czasie drogi?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (44)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
MIL

Luiza
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 77 wpisów77 1 komentarz1 1009 zdjęć1009 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
30.04.2008 - 04.05.2008
 
 
27.11.2007 - 25.03.2008