Razem z Becka i Chadem jedziemy do ruin. Jest bardzo przyjemnie bo budowle sa w dzungli. Mnostwo ogromnych dzrzew i lisciastych krzewow, a w oddali slychac nawolywania dzikich zwierzat. Czuc tu duza wilgoc i dlatego cala zielen jest bardzo nasycona. Po powrocie probowalismy zamiescic pare fotek ale znow sie nie udalo... Troche nerwow ale coz-moze innym razem. Jutro mamy nadzieje ze wstaniemy o swicie, a w zasadzie przed, ok 5.30. Jedziemy do Frontera Corozal gdzie chcemy przekroczyc granice. Rozstajemy sie z towarzyszami, ktorzy jada na Jukatan. Byc moze sie jeszcze spotkamy, bo po swietach wracaja zobaczyc Gwatemale.