11.02.2008.
Jak przystalo na tutejsze mozliwosci przemieszczania sie, szybko dotarlismy do celu. Wyspa Ometepe swoim ksztaltem przypomina okulary. Na obu czesciach wyspy znajduje sie wulkan. Naszym celem jest jeden z nich i wodospad. Dzis spimy na Farmie "Finca ecologica El Zopilote". To miejsce prowadza mlodzi ludzie(Niemcy).Wiele rzeczy jest tu wytwarzane przez mieszkancow: chleb(przepyszny!), miod, dzemy, ciasteczka, przeciery pomidorowe. Banany sa wszedzie i sa za darmoche. Nawet wode maja filtrowana i mozna ja bezpiecznie pic. To troche takie miejsce gdzie "zagubieni" ludzie moga siebie"odnalezc". My sie troche z tego smiejemy, bo to moze i popularne ale wsrod skrzywionych nieco amerykanow ;)
12.02.2008
Przed poludniem porzlismy zobaczyc wodospad, wycieczke na wulkan zostawiajac na kolejny dzien. Poniewaz na autobus musielibysmy czekac godzine wystartowalismy pieszo. Po drodze skorzystalismy z zyczliwosci jednego z mieszkancow ktory podrzocil nas do kolejnej wioski. Jednak zostalo mam jeszcze okolo godziny do wejscia na teren parku. Po godzine doterlismy do bramy juz nieco wyczerpani upalem. A tu okazalo sie ze przec nami trzy kilometry pod gore. Podobno jakas godzinka spacerku. Mnie ta "godzinka" wykonczyla. Dotarlismy do celu gdzie odrazu wladowalam sie do wody. Uff jaka ulga... Szybko musielismy sie z tamtad zbierac zeby zdazyc na ostatni autobus powrotny. Zdecydowanie musze popracowac nad kondycja!!! Jutrzejsze plany wejscia na wulkan (cala wycieczka 8g) ulegly zmianie i nie idziemy. Po powrocie zajadamy sie pizza pieczona przez wlochow z naszego "hotelu".