14.12.2007-18.12.2007
Szybko zbieramy i w droge! Dzis bedziemy szli 6h za to jutro 8. Droga czasami jest tak blotnista ze nie mozna wyciagnac buta. Zapadamy sie po kostki. Pozytywny aspekt jest taki ze nie ma zbyt duzo moskitow. Jeden przewodnik Alex idzie z nami i ciagnie jednego mula. Manuel razem z 5 mulami i zapasami na 5 dni wody i jedzenia wyrusza zaraz po nas. Zadziwiajace jest to ze tak malo slyszymy odglosow. Widac czasem malpy ale jest malo ptakow. Mnie uderzylo to ze dzewa sa stosunkowo niskie. Z koncem dnia okazuje sie ze mamy jeszcze dosc czasu na zachod slonca z pobliskiej piramidy nalezacej do kompleksu Tintal. W rzeczywistosci jest to kopiec prawie calkowicie porosniety roslinnoscia. Po wdrapaniu sie na szczyt widac... dzungle, dzungle, dzungle i nic wiecej. Naprawde niesamowity widok. Dookola az po horyzont nie ma nic innego... Mielismy tu tez okazje zobaczyc i wziasc w rece misy i inne naczynia ktore zostaly tu znalezione. Straznik poopowiadal pewnie ciekawe rzeczy (bezwzglednie idziemy do szkoly!). Rano przed wyruszeniem jeszcze raz odwiedzamy szczyt piramidy. Wschod slonca jest jeszcze bardziej zachwycajacy. Mgla snuje sie pomiedzy dzewami a wokolo lataja kolibry. puki sie nie zatrzymaja slychac tylko swist powietrza. Po kolejnym dniu docieramy po 8 h do El Mirador. To okolo 25km od Carmelity. Oboz rozbijamy na 2 dni. Jutro przerwa w wedrowaniu. Kompleks to kilka piramid, ktore po kolei pokazuje nam Alex. W obozie oprocz nas sa takze straznicy. mieszkaja po kilka miesiecy w tym miejscu. Na szczescie dzis mozna sie umyc w ...zoltej sadzawce. Mimo niezbyt zachecajacego wygladu decydyjemy sie na kapiel. Droge powrotna pokonalismy duzo szybciej. Bloto nieco przeschlo i idzie sie o niebo lepiej chos nogi daja o sobie znac. Cali i zdrowi docieramy z powrotem do wioski. Czeka tu na nas samochod. Wciskamy sie do miniwana (ja z Mariuszem ladujemy w bagazniku) i ok 15 jestesmy we Flores. Mimo szczerych checi poimprezowania nieco dluzej z naszymi towarzyszami idziemy spac bo o 5 autobus zabiera nas do Tikal.