Dzis jedziemy do Frontery minibusem. Przy granicy maly postoj bo musimy poczekac az otworza biuro imigracyjne. Pare pieczatek i "kilka groszy" i jestesmy po odprawie. Poczatkowo mielismy przeplynac tylko Rio Usumacinta ale poniewaz i tak musimy trafic do imigration w Bethel wybieramy dluzsza trase. Po 45min jestesmy na miejscu. Witaja nas... gwatemalskie dzieci i wyciagaja rece. Rozdajemy im drobniaki peso bo pewnie o to chodzilo :) Oczekujac na kolejny autobus do Flores obserwujemy bardzo interesujacy obrazek. Mianowicie przyplywa w pewnym momencie rodzina Holendrow- rodzice i dwoje nastolatkow. Tarabania sie na brzeg i naszym oczom jawia sie 4 potwornie duze walizy na kolkach! Oczywiscie gwatemalskie dzieci od razu zwietrzyly interes i juz kazde targa bagaz pod gorke. Holendzrzy jak sie potem okazalo tak wlasnie podrozuja... Baaaardzo nietypowo. Do Flores, ktore jest usytuowane na wyspie na jeziorze docieramy po kilku godzinach jazdy po bezdrozach. Miasteczko jest przepiekne i bardzo bezpieczne. Po zakwaterowaniu w trakcie ogladania wysepki natrafiamy na Hostel Los Amigos. Panuje tu wyjatkowo rodzinna atmosfera. Bardzo nam sie podoba bo mozna pogadac z wieloma ludzmi ktorzy snuja sie tutejszym po ogrodzie i odpoczywaja bujajac sie w hamakach. Przebierajac w licznych ofertach natrafiamy na Jungle Tour. Hmmm... brzmi zachecajaco. Sa 3 i 5 dniowe wycieczki. 3 dni w dzungli chyba wytrzymamy..? W zwiazku z tym ze juz jutro staruje grupa na 5 dni szybko decydujemy ze tez idziemy. Raz kozie smierc. Wyjazd jest o jutro 14.